sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział III

- Tak właśnie wygląda wyrzutek tego co nas otacza. - Mówił Thranduil. - To jest podłość bezsenna i mroczna jak nadciągająca ściana nocy. Zawsze tak było i nigdy się nie zmieni. - Stwierdził oskarżającym tonem do orka, który był na muszce mieczu Legolasa.
- Ty i twoi martwi przyjaciele szliście tropem trzynastu krasnoludów. Czemu? - Zapytał Legolas.
- Nie trzynastu. Już nie tylu. Ten młody, czarnowłosy. Strzała Morgulu trafiła go w nogę. - Wysyczał plując na Tauriel, w której złość narastała z coraz większą mocą. - W jego krwi krąży trucizna. Już nie długo się nią udławi.            
- Odpowiadaj ty kanalio! - Warknęła elfka.
- Nie odpowiadam takim sukom jak ty, elfie! - Wrzasnął ork, a w Legolasie zawrzał gniew. Miał wielką ochotę zrobić mu krzywdę. Tauriel chyba myślała tak samo, bo wyciągnęła sztylet z nienawiścią patrząc na tą szkaradę.
- Nie chciałbyś mieć jej za wroga. - Przestrzegł go Legolas, ale mimo to elfka krzyknęła:
- Lubisz zabijać orku? Lubisz śmierć!? To ci ją dam!!!  - I zamachnęła się na orka, żeby go ukatrupić, ale Legolas powstrzymał ją.
- Tauriel, wyjdź! - Rozkazał król, a Tauriel nawet nie patrząc na niego wyszła z złością na twarzy. - Nie obchodzi mnie jakiś martwy krasnolud. Nie bój się tylko powiedz to cię uwolnię.
- Miałeś rozkaz ich zabić. Dlaczego? I kim jest Thorin Dębowa Tarcza? - Pytał spokojniejszym tonem Legolas.
- Krasnoludzki łotr! Nigdy nie będzie królem!
- Królem?! - Zadrwił Thranduil. - Nie ma żadnego króla Podgóru i nigdy nie będzie! Nikt nie wejdzie do Ereboru do póki grasuje tam smok!
- Nic nie rozumiesz! - Zawołał z lekka rozbawiony ork, chociaż jego śmiech brzmiał jak syk, a usta wyglądały jak grymas. - Twój świat spłonie!
- Co to ma znaczyć?! Mów.
- Nasz czas się znów zbliża! Mój władca służy tylko jednej istocie. - Mina Thranduila nie była już taka pewna siebie. Zaniepokoił się. Zadowolony z siebie ork mówił dalej. - Teraz rozumiesz, elfiku? Czeka cię śmierć! Wojna! Ogień! To wszystko czeka! - Warczał, a Thranduil nie wytrzymał i nagle jednym ruchem oderżnął głowę orkowi.
- Dlaczego to zrobiłeś?! - Spytał podirytowany Legolas. Obiecałeś mu wolność!
- Masz rację. Uwolniłem jego nędzną głowę od równie szkaradnego ciała.
- Ale mógł nam powiedzieć więcej.
- Może i tak, ale na pewno nie mnie. - Mówił spokojnie co jeszcze bardziej denerwowało jego syna.
- A co miały znaczyć ten ogień i wojna?! - Krzyknął w końcu.
- To miało znaczyć, mój synu, że szykują potężną broń. - Odpowiedział i oddalając się krzyknął. - Podwoić straże na granicach! Zamknąć wszystkie wrota! Meldować o każdym podejrzanym ruchu! Nikt tu nie wejdzie i nikt stąd nie wyjdzie.
   Na te słowa Legolas podszedł do głównego wejścia królestwa.
- Podwoić straże na granicach i zamknąć wszystkie bramy, a w razie czego meldować mi! Rozkaz króla. - Powtórzył do pary strażników pilnujących wrota.
- A Tauriel? - Zapytał jeden z nich.
- Co z nią?
- Wyszła do lasu uzbrojona w łuk i jeszcze nie wróciła.
- Hmm... pójdę jej  poszukać, a wy wykonajcie rozkaz. - Wybiegając z królestwa wiedział, że elfka poszła szukać krasnoluda. Musiał ją znaleźć. Musiał przy niej być.

                                                                       숲


     Tauriel podążała tropem pozostawionym przez krasnoludy. Gdy doszła do brzegu Leśnej Rzeki zauważyła, że ślady po beczkach czy stopach zniknęły. To mogło oznaczać tylko dwie rzeczy: pierwsza - coś ich zaatakowało z góry, druga - napotkali kupca z Miasta Na Jeziorze. Nie zastanawiając się chwili dłużej zgrabnymi ruchami pokierowała się ku miastu.
     Po dziesięciu minutach wyszła na otwartą przestrzeń gdzie widać było tylko dwie rzeczy: trawę i krew. Szybko dotknęła czerwono-czarnej plamy i stwierdziła, że to nie możliwe zatruta krew krasnoluda i nawet wiedziała jakiego.
     Nagle z tyłu usłyszała jakiś szelest za plecami. Szybko obróciła się celując łukiem w to co stało za nią. To coś też do niej celowało. - Myślałam, że jesteś orkiem. - Powiedziała do Legolasa spuszczając broń.
- Gdybym nim był to już leżałabyś martwa. - Odpowiedział również opuszczając łuk. - Tauriel, sama byś sobie nie dała rady. Wiesz ile teraz w tych okolicach jest orków?
- Nie jestem sama. - Uśmiechnęła się jednym z tych cudownych, znanych Legolasowi uśmiechów.
- Wiedziałaś, że przyjdę? - Spytał, a elfka przytaknęła z  miną ,,trudno było tego nie przewidzieć''. - Król jest na ciebie zły. Zawsze cię szanował i lubił, ale teraz nadużywasz tego zaufania. Wróć ze mną. Nie będzie się gniewał jeżeli szybko się u niego zjawimy. - Stwierdził patrząc w jej bursztynowe, błyszczące oczy.
- Ale ja nie chcę wracać. - Wydusiła z siebie Tauriel spuszczając wzrok.
- Tauriel! Zlekceważyłaś rozkaz! Zrozum, to nie jest nasza walka. Pomogliśmy im więc powinnaś się cieszyć!
- To jest nasza walka! To się dopiero zaczyna. Twój ojciec chce się zamknąć i czekać aż ktoś przegra, a ktoś wygra. A co to da? Jak będziesz się czuł z tym, że wyjdziesz poza Mroczną Puszczę, a tu nie będzie nic. Tylko czarna trawa, ogień i orkowie albo złoto i krasnoludy, które się nie podzielą znając Thorina.
- W porządku, ale co jeśli coś ci się stanie? - Zaniepokoił się.
- Nie dbam o to.
- Ale ja o to dbam! - Krzyknął, a w jego oczach zebrały się łzy. Tauriel mogła uwierzyć. Jej dawny Legolas powrócił. Zrozumiał błędy i zaczął być czuły na bezpieczeństwo innych, a nie tylko siebie i królestwa.
- Przepraszam... - Wymamrotał.
- Nic się nie stało. - Uśmiechnęła się czule. - Wracaj do zamku.
- Chyba śnisz! Idę z tobą! Nie pozwolę ci zginąć. - Gwałtownie przytulił ją do siebie. - Nigdy nie pozwolę. Nigdy. - Po krótkiej chwili puścił ją i machając ręką żeby szła pobiegli do Miasta na Jeziorze.
    Gdy dotarli do miasta zauważyli coś strasznego. Orkowie podpalali domy. Co do jednego. Legolas szybko zaczął zabijać orków a Tauriel robiąc to samo kierowała się do domu, w którym krzyki były głośniejsze niż wszystkie inne. Orków zostało już niewiele więc stwierdziła, że Legolas da sobie radę. Weszła do domu. W środku zastała krasnoludy walczące z orkiem, który rzucał się na... Kiliego. Emocje w niej buzowały. Odcięła mu głowę, potem rękę, przydusiła aż w końcu wyrzuciła za drzwi. Oddychając ciężko uklękła przed leżącym na drewnianym łóżku Kilim.
- Tau...- Wychrypiał, ale nie dokończył, był cały blady, oczy same mu się zamknęły. Wtedy do domu wszedł Legolas.
- No nie! Jakaś zgraja krasnoludów z jednym leżącym na łóżku śmierci, potem orkowie, a teraz elfy!? - Zawołał mężczyzna (właściciel domu) przytulający dwie dziewczynki i jednego chłopca.
- Przepraszamy Bard, ale widzisz naszą sytuację! - Wyjąkał Balin płacząc nad Kilim. - Tracimy go. Thorin i Fili są w pogrążeni w depresji. Siedzą w tym koncie, płaczą i nic więcej. Jakby byli kamieniami.
- Tauriel, chodź. - Powiedział Legolas starając się nie patrzeć na krasnoluda.
- Ale... - Elfka nie ruszyła się. Nie mogła zostawić tak Kiliego.
- Jasne. Zrobisz jak zechcesz. - Wyskoczył z balkonu i popędził gdzieś.
- Legolasie! - Wyszła za nim, ale odwróciła się patrząc na wnętrze domu. Każdy płakał. Wtedy zauważyła jednego z krasnoludów trzymającego jakieś dziwne ziele, ale nie bardzo wiedział jak z nim postąpić. Wyrwała mu je z ręki.
- Co z t-tym z-zrobisz? - Zapytał lekko przestraszony.
- Uratuję mu życie. - Odpowiedziała i stając znów nad Kilim przyłożyła ziele do szramy w nodze. Zaczęła szeptać jakieś zaklęcia. każdy patrzył na to jak zahipnotyzowany. Krasnolud szarpał się z bólu. - Trzymaj się. Jeszcze chwila. - Po piekielnych pięciu minutach otworzył oczy. Tauriel nie mogła uwierzyć. On żyje! Żyje!
- Tauriel?
- Wyśpij się. - Nakazała powstrzymując łzy.
- To nie może być Tauriel. - Mówił dalej nie spuszczając jej z wzroku. - Nie ma tu jej. Ona... Ona jest gdzieś w innym świecie. Wśród gwiazd. Czy to mi się śni? - Zapytał przejmującym głosem. - Czy ona mogłaby mnie kochać? - Tauriel nachyliła się nad nim i złożyła na kąciku jego ust delikatny pocałunek. Tak delikatny jak płatek stokrotki w porannej rosie. Złapała go za rękę i wyszeptała:
- Śpij.


                                                                       









_______________________________________________________
No i jest 3! ;) Jak się podobało? Zapraszam do poprzednich części i miłego czytania!
Aha, i przepraszam za te dwa zdjęcia na samej górze, chyba, że mój laptop się zaciął
i tylko ja mam dwa takie same, ale jak wy też tak macie to sory, ale nie umiem tego
naprawić ;-;



                                      
                                                
    
   



3 komentarze:

  1. Super blog, a to dlatego że dodajesz posty regularnie są długie i ciekawe <3 .Będziesz pisała zgodnie z fabułą a jak się skończy to pójdzie w ruch twoja wyobraźnia...? Mam nadzieję że wena cię nie opuści a Tauriel będzie z Legolasem Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten post wyjątkowo zrobiłam oparty na orginalnej fabule i myślę, że więcej tak nie zrobię ;d Również cię pozdrawiam :3

      Usuń
  2. Niech zostanie z Legolasem. Ten mikrus gdyby przy niej stał musiałby wejść na krzesło by ją pocałować. Najlepiej gdyby Thranduil ją poślubił ale nie dałaś go do wyboru :)
    Piękne piszesz. Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń