czwartek, 28 maja 2015

Rozdział VIII - koniec

   
Info:Może zastanawiacie się dlaczego tak długo nie pisałam. Odpowiedź jest prosta: napisać rozdział do takiego bloga nie jest łatwą rzeczą chociaż z pozoru tak. Moje rozdziały chwaliły dwie osoby chociaż wyświetlało je ponad tysiąc ludzi. Z tego powodu było mi przykro, bo każdy komentarz to motywacja do dalszej pracy. Stwierdziłam, że nie napiszę kolejnego rozdziału dopóki nie będzie co najmniej pięciu komentarzy i stało się więc zapraszam na kolejny! ;)





    Kili siedział łkając przy Tauriel i głaszcząc jej blady policzek. Za pięć minut Bolg wstanie ze skały i go dobije. I tak się skończy jego historia. Ale teraz nic dla niego się nie liczyło oprócz elfki. Kochał ją tak mocno. Oddałby dla niej życie. Chciałby się zamienić z nią miejscami. Nawet gdyby miała wyjść za Legolasa. Żeby tylko była szczęśliwa.
     Usłyszał głośne huknięcie za sobą. Czyli to już? Zacisnął powieki i mocniej uścisnął gładką dłoń Tauriel. Nagle ziemia zadrżała.
- Co tu się dzieje!? - Krzyknął ktoś i znów huknęło. Kili wstał. Zobaczył Legolasa. Parę stóp za nim leżał Bolg z pięcioma strzałami w głowie. Elf zauważył Tauriel. Jego serce pękło na kawałki. - Ty...! Ty... śmierdzący, zgniły krasnoludzie! C-co jej się stało!? - Podbiegł do elfki i położył jej głowę na swoich kolanach.
- Zabij mnie. Błagam. - Wymamrotał Kili ukrywając twarz w dłoniach.
- A żebyś wiedział! - W oczach Legolasa zebrały się łzy. O dziwo było ich mniej niż w oczach Kiliego. Wstał i już miał wycelować w przytulonego do Tauriel krasnoluda kiedy przypomniał sobie swoje własne słowa ,,obiecuję, że jeżeli coś ci się stanie zabiję tego krasnoluda!''. Złapał Tauriel za rękę. Poczuł za razem radość jak i smutek.
- Ona żyje! Żyje! - Zawołał z ekscytacją i zaczął grzebać w jej kieszeniach. Kili oprzytomniał.
- Naprawdę!?
- Tak, ale jak nie znajdę odpowiednich lekarstw to może być za późno...
    Kili szybko bez zastanowienia wyciągnął z dolnej kieszeni elfki kępkę ziół i  jakiś flakonik. Zapamiętał, że tam były, bo Tauriel użyła ich jak leczyła Thorina.
- Skąd wiedziałeś, że są tam? - Spytał oburzony Legolas. Kili chciał powiedzieć prawdę, że naprawdę jej nie zna tak dobrze tylko widział jak wyjmowała je, ale w porę ugryzł się w język.
- Nie ważne. Lecz ją!
    Elf wziął flakonik i uśmiechnął się pod nosem jakby sobie coś przypomniał.
- Dałem go Tauriel jak byłem jeszcze bardzo młody. To bardzo rzadkie lekarstwo. Jako książę, ojciec mi je dał, żebym go użył w trudnych chwilach, ale podzieliłem się nim z nią.
- To miło z twojej strony... - Odrzekł zakłopotany krasnolud kiedy elf zaczął przygotowywać coś z ziół i lekarstwa. Tauriel użyła tego BARDZO RZADKIEGO lekarstwa żeby uleczyć Thorina, a przecież to BARDZO RZADKIE lekarstwo... Nie musiała go marnować na nieznajomego i niemiłego krasnoluda, a jednak... - Słuchaj, wiem, że między nami nie było zbyt dobrze, ale ja ją kocham. Najmocniej. Najbardziej. Zrobię dla niej wszystko. Nie umiem z niej zrezygnować. Chcę tylko... chcę tylko, żebyś to zaakceptował.
- Błagam cię, zamknij się.
      Kili westchnął i złapał zimne palcami elfki. Po chwili zdał sobie sprawę, że robią się coraz cieplejsze i odzyskują zdrowy, rumiany kolor. Bursztynowe oczy Tauriel powoli otworzyły się. Krasnolud wstał szybko i pomógł jej usiąść.
- Tauriel! Tak się cieszę, że żyjesz! Przepraszam za wszystkie moje słowa! Tak bardzo cie kocham. - Uściskał ją, a ona przypominając sobie wszystko po kolei pocałowała go wybuchając płaczem. - Jestem tu. Byłem głupcem, ale to dlatego, że nie chciałem cię stracić. Pamiętaj, że zawsze jestem dla ciebie.
     Elfka przytaknęła i mocno trzymała się szyi Kiliego.
- Kocham cię, Tauriel, tak bardzo mocno. Przepraszam! - Z oczu krasnoluda płynęły łzy. Siedzieli w uścisku łkając sobie w ramiona. Legolas patrzył na to nieco skrzywdzony.
- Legolasie, dobrze, że jesteś. - Powiedziała podchodząc do niego. Otarł jej łzę.
- Zawsze myślałem, że jesteś tylko moja, ale przecież widzę, że nigdy nie będziemy razem... - Szepnął wkładając kosmyk jej rudych włosów za ucho.
- Och, nie mów tak! Jesteśmy razem. Kocham cię, przecież wiesz!
- Tak, ale to nie to samo co do niego... - Spojrzał wymijająco na Kiliego.
- Kocham Kiliego, ale spójrz. W Rivendell czeka na ciebie Riwena. Ona nie jest ci obojętna.
- Nie, nie jest.
- No właśnie. Ty jej też nie. Powinieneś być teraz właśnie z nią. Ona da ci więcej szczęścia niż ja.
- Ale Tauriel...
   Elfka przytuliła go mocno i pocałowała w policzek.
- Tak będzie najlepiej.
    Kili i Legolas pomogli iść Tauriel. Zeszli z półki skalnej i skierowali się w drogę powrotną. To co ujrzeli jednocześnie ulżyło im, ale i przeraziło. Tauriel krzyknęła z szoku i zasłoniła usta dłonią. Znów zbierało jej się na płacz. Kili krzyknął tak głośno, że słychać to było na całym polu bitwy. Legolas spuścił wzrok.
   Na ziemi leżało wiele martwych ciał, ale chodziło jedno skupienie krasnoludów.
- NIE! NIE! NIE! - Wrzasnął Kili klękając przed skamieniałą twarzą Thorina obok, której płakał Fili. - NIE!!!
- Poświęcił się. - Załkał Dwalin. - Dla nas wszystkich. Azog już nad nim zwyciężał. Przybił go do ściany i miał zadać ostateczny cios, ale Thorin kopnął w ścianę z taką mocą, że kamienie zsunęły się i zabiły Azoga no i... jego. - Skończył ocierając oczy.
    Wszystkim płynęły łzy. Kili i Fili wprost rzucali się z bólu. Tauriel schowała twarz w ramieniu Legolasa, który widząc tą drastyczną scenę żałował sowich czynów wobec Thorina.
    Sześć miesięcy później wszystko wróciło do normy.
   Riwena wyszła za Legolasa i urodziło im się dziecko. Piękna elfka, którą nazwali Leti. Miała turkusowe oczy Riweny i złote włosy Legolasa. Oprócz tego kipiała temperamentem.
   Kili skierował do Żelaznej Stopy słowa: ''Jestem za młody, tron jest twój, nie chcę go, ty masz zdolności władcy po wujku... Ja się nie nadaję'' i wraz Tauriel zamieszkali w niewielkiej wiosce położonej na zachód od Ereboru i wschód od Zielonego Lasu. Mieli dwóch synów: Thorina II i Taerinaoraz córkę Dis (po matce Kiliego).
    Reszta krasnoludów z kompanii rozsiedliła się w Morii i Ereborze. Bilbo wrócił do Shire, a Gandalf podróżował po świecie.
   Thorin został pochowany na górze, na której umarł. Na półce skalnej tej góry pobrali się Kili i Tauriel, bo tam została przeżyta najbardziej pamiętna chwila.
   Wszyscy żyli długo, ale nie do końca szczęśliwie, bo ilekroć spojrzeli w gwiazdy, ogień kominka czy iskrę w fajce widzieli gniew smoka. Thorin czuwał nad nimi. Był dumny.
    Czy to koniec tej historii? Sami pomyślcie. |

*Taerin - w języku krasnoludów (khuzdul) oznaczało to ''prawdziwą miłość''. Tauriel chciała tak nazwać swojego syna. 

_____________________________________________To już jest koniec, ale nie będzie pustki. Jeżeli chcecie mogę napisać kontynuację o dzieciach naszych bohaterów, ale to wasza decyzja czy jesteście zainteresowani. Mam nadzieję, że ten krótki, ale ujmujący rozdział zakańczający przypadł wam do serca. Dziękuję, że tu jesteście! ♥